W myśl zasady, że zestawienia najlepszych filmów są nudne, przedstawiamy nasze, alternatywne TOP 10. Kolejność nie gra roli.
Najlepsze zdanie podczas wywiadu: „To nie krowa, to klapek” – czyli Carlos Reygadas opowiedział nam o swoim nowym filmie „Our Time”. Nie, my też nie zrozumieliśmy, o co mu chodzi.
Najgorsza peruka: Lee Pace w „Driven”, pokazywanym na zamknięcie festiwalu. Wreszcie wiadomo, jak wyglądałby ubogi kuzyn Daenerys Targaryen.
Najciekawszy dylemat: U Oliviera Assayasa w „Non-Fiction”: czy seks oralny lepiej uprawiać podczas oglądania „Białej wstążki” Michaela Haneke, czy może raczej „Gwiezdnych wojen: Przebudzenia mocy?” Głosowanie uznajemy za oficjalnie otwarte.
Najnudniejszy film: „Peterloo” Mike’a Leigh, z którego widownia nie wybiegła masowo tylko dlatego, że na zewnątrz szalała burza. Po dwóch godzinach stwierdziliśmy, że burza byłaby jednak lepsza.
Najdziwniejsza rola polskiego aktora: Trochę ich było. Małgosia Bela cierpiała w „Suspirii”, Andrzej Chyra brał udział w rewolucji francuskiej, ale i tak wszystkich przebiła spalona na solarium Agata Buzek w dramacie „Pearl” opowiadającym o kulturystach.
Najlepsza fryzura: Niemiecki reżyser Florian Henckel von Donnersmarck do spółki z fryzjerem wpadli na pomysł, jak sprawić, by nie mówiło się zbyt wiele o jego nie najlepszym filmie „Never Look Away”. Ten sprytny plan się powiódł!
Najwięcej krwi na ekranie: Na starego, dobrego Shinyę Tsukamoto zawsze można liczyć. W jego filmie krew sikała aż miło, ale skoro tytuł to „Killing”, to w zasadzie czemu się dziwić?
Największy idiota festiwalu: Wybór prostszy niż ustalenie werdyktu przez jury pod przewodnictwem Guillermo Del Toro. W trakcie napisów końcowych na projekcji „The Nightingale” Jennifer Kent pewien włoski bloger krzyknął na cały głos: „“Shame on you, whore! You Suck!”. My o tym panu myślimy dokładnie to samo.
Najwięcej ról w jednym filmie: Tilda Swinton w „Suspirii’ Luki Guadagnino. My naliczyliśmy dwie, ale ponoć jest ich aż pięć. Szkoda tylko, że śledzenie tego jest ciekawsze nić sam film.
Najwięcej odciętych kończyn: „The Ballad of Buster Scruggs” braci Coen. Zamienili wielkie amerykańskie studia na Netfliksa, ale jak widać pewne rzeczy pozostają niezmienne. Aż przypomniały się piękne czasy „Śmiertelnie proste” czy „Fargo”.